środa, 6 lutego 2008

Racjonalność a wiara

Racjonalność może w sposób rozumny - racjonalny właśnie - wyjaśnić swoją skuteczność tylko przez odwołanie się do racjonalnego argumentu albo do tego właśnie procesu, racjonalnego myślenia, który wchodzi akurat w grę. Bertrand Russel, George Santayana i Karl Popper tak czy inaczej to przyznawali, stwierdzając, że u podstaw rozumu leży niezbędna "zwierzęca" (Santayana) czy "irracjonalna" (Popper) wiara.

Próba Bartleya, który na miejsce sedna rozumu [core of reason] chciał wprowadzić niekończący się proces krytykowania zawiodła, ponieważ jakiś sposób krytykowania jest zawsze niezbędny, a więc niezastąpiony i w takim sensie pozostaje poza wszelką krytyką, jeśli mamy stosować krytykę jako proces uniwersalny.

W książce Mind at large (1988, rozdział 2) dowodziłem, że moglibyśmy przynajmniej to sedno ocalić przed etykietą "irracjonalności", uznając, że korzenie rozumu są preracjonalne, pozostając w takiej mniej więcej relacji do irracjonalności (zaprzeczenia racjonalności, kiedy to możliwe) jak nieożywiony kamień do martwego organizmu.

Choć jednak taka zmiana może nas uchronić przed najgorszą pułapką irracjonalisty - założeniem, że między racjonalnością a irracjonalnością nie ma różnicy - nie usuwa konieczności, iż u samego początku musi się znaleźć niepodważalne założenie.

---
"Miękkie ostrze: Naturalna historia i przyszłość rewolucji informacyjnej", Paul Levinson, s. 348, Warszawskie Wydawnictwo Literackie "Muza"

Brak komentarzy: