Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ogień. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ogień. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 24 marca 2008

Cuchnące wrzody faszyzmu

Ciężko, z tragicznym mozołem ginie naród, jak umierający słoń. Nie, naród ginie jak tysiące umierających słoni. Człowiek pojedynczy umiera pięknie, naród zawsze w sposób odrażający. Wśród wielu objawów pojawiają się także cuchnące wrzody faszyzmu. Naród nigdy nie wie, że zbliża się jego kres, więc myśli, że te wrzody to drobna niedomoga, która rychło minie. I rzeczywiście mija, bo jest tylko zwiastunem ostatecznej zagłady. Na ciele przyduszonego do ściany narodu wybrzuszają się ohydne karbunkuły oszalałego, zdziczałego nacjonalizmu. Chory organizm, organizm skazany na unicestwienie szuka w ten sposób ratunku, pragnie z siebie wypuścić złą krew, chce w zawrotnej gorączce faszyzmu, chce w bydlęcej malignie nacjonalizmu przetrwać śmiertelny kryzys, którego jednak już nie zdoła przetrwać. Taki faszyzm budzi odrazę, ale może też budzić współczucie. Taki faszyzm przypomina truciznę, która truje samą siebie, taki faszyzm przypomina ogień, który pożera sam siebie. Taki faszyzm sprawia, że inne narody przyjmują z ulgą wstrętną śmierć denata.

W wielkich narodach, które nie giną, gdyż żywią się padliną małych narodów, wezbrany faszyzm przerywa wszelkie tamy i wylewa się na cały świat. U małych narodów gnilna ciecz ścieka w głąb organizmu, przyspieszając śmierć. Dla faszyzmu wielkich narodów ludzie znajdują wiele pięknych słów. Dla faszyzmu niewielkiego narodu mają tylko słowa pogardy. To straszne widzieć naród umierający w konwulsjach faszyzmu. Tak się dla wielu z nas skończył 68 r.

---
Cytat z Tadeusza Konwickiego w artykule "Marzec, Maj - a z wolnością kłopot (Michnik spiera się z Cohn-Benditem)", Gazeta Wyborcza na Wielkanoc 2008

Idealista na stosie

To, co teraz powiem, jest ryzykowne, i wiem, że będę za to bity, ale w imię prawdy powiem, że powtarzaliśmy sobie wówczas: dopóki ten świat jest taki, jaki jest, ja nie mam ochoty umierać we własnym łóżku.

Dlaczego to jest ryzykowne? Bo ten slogan wypowiedział Ernesto Che Guevara. Nie jestem dumny z tego, że byłem wtedy zafascynowany Guevarą. Powinienem być mądrzejszy. Ale jednak bym skłamał, gdybym się tego wyparł. Guevara był dla mnie romantykiem, który nie poprzestaje na frazesach, lecz za własne przekonania płaci sobą. Dziś dobrze wiem, że to nie wystarczy, bo są idealiści, którzy gotowi są spłonąć na stosie, ale przedtem spalić na tym stosie wszystkich innych.

---
Adam Michnik w artykule "Marzec, Maj - a z wolnością kłopot (Michnik spiera się z Cohn-Benditem)", Gazeta Wyborcza na Wielkanoc 2008

środa, 17 października 2007

The Colour Out of Space

When they looked back toward the valley and the distant Gardner place at the bottom they saw a fearsome sight. At the farm was shining with the hideous unknown blend of colour; trees, buildings, and even such grass and herbage as had not been wholly changed to lethal grey brittleness. The boughs were all straining skyward, tipped with tongues of foul flame, and lambent tricklings of the same monstrous fire were creeping about the ridgepoles of the house, barn and sheds. It was a scene from a vision of Fuseli, and over all the rest reigned that riot of luminous amorphousness, that alien and undimensioned rainbow of cryptic poison from the well - seething, feeling, lapping, reaching, scintillating, straining, and malignly bubbling in its cosmic and unrecognizable chromaticism.

---
"The Colour Out of Space" w "The Call of Cthulhu and Other Weird Stories" (Penguin Classics), H. P. Lovecraft, s. 195-196