Zanim ponownie zasnął, nawiedziła go, nie po raz pierwszy zresztą, refleksja na temat pewnej szczególnej, charakteryzującej dorosłych, cechy: niemal wszyscy biorą środki uspokajające, łykają pigułki lub piją alkohol, żeby przyśpieszyć nadejście snu, dręczące zaś ich koszmary są swojskie i niewinne – praca, pieniądze, co pomyśli nauczycielka, jeśli nie kupię Jennie nowej sukienki, czy moja żona jeszcze mnie kocha, kim naprawdę są moi przyjaciele. Nie mają najmniejszego pojęcia o tym, co przeżywa dziecko pozostawione w ciemnym pokoju, będące w o tyle gorszej sytuacji, że nie może się odwołać do pomocy psychoanalityka lub lekarza; musi samo stawić czoło okropnej istocie, która co wieczór wślizguje się pod dywan, i najróżniejszym strachom, czającym się tuż poza polem widzenia. Każdej nocy zmaga się z tymi koszmarami w samotnej walce, której kres kładzie dopiero paralityczne skostnienie wyobraźni, zwane także dorosłością.
- - -
Stephen King "Miasteczko Salem", Rozdział 10 "Miasteczko", Wydawnictwo Prószyński i S-ka, wrzesień 2012 r.
Stephen King "Miasteczko Salem", Rozdział 10 "Miasteczko", Wydawnictwo Prószyński i S-ka, wrzesień 2012 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz